FYI.

This story is over 5 years old.

the worst things of all time

Pewien gość sprzedaje t-shirty upamiętniające śmierć Kurta Cobaina i... Morrisseya. Zapytaliśmy go - dlaczego?

Koszulki i czapki z datą zgonu znanych muzyków - hit czy kit?
Ryan Bassil
London, GB

Podczas gdy H&M zachęca łobuzerskich fanów disneyowskiego Frozen do uniesienia dwóch palców w geście zwycięstwa w kierunku swoich rodziców, a Sport Direct sprzedaje koszulki z Blackmetalowym Mordercą i całym katalogiem asortymentu z The Misfists, zaczynając od kadzidełek, a kończąc na wdziankach na niemowląt - opatrzone muzycznymi akcentami ciuchy czasem mogą znaleźć się pod ostrzałem.

W ubiegłym tygodniu zauważyłem nowy sklep online o nazwie Pleasures, który właśnie wypuścił serię ubrań: jedno z nich zawierało notatkę, jaką Kurt Cobain sporządził przez samobójczą śmiercią, innym gadżetem był kapelusz z nadrukiem "RIP Morrissey". Sesja zdjęciowa reklamująca kolekcję odbyła się na cmentarzu. Doczekaliśmy się więc słów pożegnania nieżyjącego już gościa na tanim t-shircie oraz wyraźnej sugestii, że po wielu wizytach w szpitalu, jakie w związku z walką z rakiem musiał odbyć Morrissey - umrze on najpóźniej do końca roku.

Reklama

Sklep w takim stylu to nic nowego. Jakiś czas temu eBay zablokował sprzedaż tanktopów zawierających podobną notatkę, bo serwis zabrania sprzedaży "przedmiotów promujących ludzką tragedię, nienawiść, przemoc oraz rasową, seksualną i religijną nietolerancję". Znów widzimy jednak to pozbawione smaku gówno i ponownie wyrażamy swoje zażenowanie tym faktem. Ale czy coś nam może umyka? Czy to sztuka? A może terapia szokowa? Czy projektanci próbują zawrzeć w swoich pracach jakieś głębsze przesłanie? A może to próżne dupki, próbujące zarobić szybki hajs, zwracając na siebie uwagę w sieci?

Postanowiłem skontaktować się z kreatorem jakże wspaniałych koszulek z samobójczą notką Cobaina, by dać mu szansę na obronę własnej kolekcji. I czułem się zajebiście podekscytowany słysząc dokładnie to, co o tym wszystkim już powiedzieliśmy.

Noisey: Cześć Alex. Oferujesz w swoim sklepie niezły mix ciuchów. Co zainspirowało cię do stworzenia tej kolekcji?
Alex: Dorastałem wśród starszych ode mnie znajomych i starszych braci, którzy zawsze interesowali się genialną muzyką. Zaczęło się od The Cure i Morrisseya. Jako dzieciak słuchałem całego tego niesamowitego materiału, co ukształtowało mnie na osobę, którą jestem dzisiaj. Była w tym też, rzecz jasna, spora rola Joy Division. Wszystkie te ikony muzyki, tkwiące gdzieś z tyłu mojej głowy, popchnęły mnie do zrealizowania projektu. Dostałem szansę stworzenia sklepu w Los Angeles i tak się to wszystko zrodziło.

Reklama

Więc niezależnie, czy to Morrissey, czy Ian Curtis - wszystko sprowadza się do umieszczenia artysty na t-shircie?
Tak. Byli mi bliscy od dziecka. Odtąd byłem bardzo przywiązany do tych wielkich muzycznych postaci.

Ja też ich uwielbiam. Joy Division i The Smiths to dwa najlepsze zespoły z Wielkiej Brytanii. Chciałbym jednak porozmawiać z tobą o tym, w jaki sposób artyści są prezentowani na twoich ubraniach. Samobójcza notka Kurta Cobaina nadrukowana jest z tyłu koszulki i bluzy z kapturem. Jaka idea się za tym kryje?
Bardzo mi się za to obrywa, bo ludzie twierdzą, że zjebałem sprawę. Ale ja myślę, że to była bardziej wiadomość o odejściu. Coś w rodzaju formalnego komunikatu. To była jego notatka na pożegnanie. A ja tylko oddaję hołd osobie, która w mojej ocenie zupełnie odmieniła oblicze muzyki i nie tylko. Także tego, jak ludzie się ubierają, jak myślą. To absolutnie nic negatywnego. Nawet jeśli to chore - jest prawdziwe. Myślę, że to udokumentowany fragment sztuki.

Mógłbym dostrzec artystyczne walory tego projektu, gdyby jego przeznaczeniem była wystawa w galerii, ale jeśli ktoś nosi samobójczą notatkę na plecach jako przejaw mody, to mnie to nie odpowiada.
Zgaduję, że część osób patrzy na to krzywo, bo jest w tym szczypta ironii.

Jak się ona przejawia?
To trochę chore. Ludzie mogą mogą czuć się tym granicznie oburzeni, ale ten projekt niesie ze sobą pewien mainfest.

Co to za manifest?
Kurt był żywą legendą. Napisał wszystkie swoje utwory, stworzył sam wszystkie projekty, idee, a to był ostatni przejaw jego twórczości. A ja jestem tu, by powiedzieć "Hej! Wiesz co? Tak właśnie wygląda życie". Kocham go. Cobain odmienił życie wielu ludzi na zawsze - także moje. Tu naprawdę nie chodzi o modę, lecz o udokumentowanie pewnych kwestii.

Reklama

Okej.
Myślę też, że jego charakter pisma jest bardzo interesujący. Wszystko, co wiąże się z literami, bardzo mnie fascynuje.

Tak jak nie zgadzam się z koszulką Kurta Cobaina, jestem jeszcze w stanie zrozumieć, dlaczego ją zrobiłeś. Spokoju nie daje mi natomiast kapelusz Morisseya, który mówi…
Tak. Właściwie to ja mówię tu, że uważam rok 2015 za ostatni, w którym Morrissey będzie koncertował. To jego ostatni rok. On nie umiera, ale jego ostatnie show odbędzie się w tym roku.

Jesteś świadomy, że zdiagnozowano u niego raka?
[kilka sekund ciszy]
Tak. Wiedziałem o tym.

W porządku. Ale każdy, kto spojrzy na twój kapelusz pomyśli, że chodzi o datę jego śmierci, a nie koniec koncertowania.
To odnosi się wyłącznie do występów na żywo. Morrissey robi to już od dłuższego czasu i myślę, że to jego ostatnia trasa. Tam gdzie mieszkam, ma ogromną grupę fanów. Większość ludzi kupujących ten kapelusz jest z Los Angeles. Ma on w sobie ukryty przekaz - mówi, że go kochamy. Że pamiętamy. A to prawdopodobnie jego ostatnia trasa. Nadal uważasz, że to obraźliwe?

U Morrisseya został zdiagnozowany rak, a zestawienie dwóch dat - narodzin i tej drugiej jest bardzo nieczułe. Skoro druga data nie odnosi się do śmierci, to dlaczego sesja zdjęciowa kolekcji została zaaranżowana na cmentarzu?
Dlatego, że ta kolekcja ma pewien chorobliwy wydźwięk. We wschodnim Los Angeles jest piękny cmentarz, a ja pomyślałem, że to będzie ciekawe miejsce na sesję. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Chciałem, by wyszło to naprawdę dobrze i udało się.

Reklama

Nie uważasz, że przekształcenie samobójczej notatki Kurta Cobaina w element garderoby, który po prostu można założyć jest samo w sobie chwalebnym samobójstwem? Spójrz ile osób na całym świecie zmaga się z zaburzeniami psychicznymi…
Nie, nie, nie. Nic takiego nie wchodziło w grę w momencie, kiedy to tworzyłem.

To coś, o czym nie pomyślałeś?
Będąc szczerym, ani razu nie przeszło mi to przez myśl. Dużo ludzi uważa, że to wcale nie było samobójstwo. Więc trzeba rozważyć również ten argument. To wszystko zdarzyło się naprawdę, a teraz sprawa otwiera się na nowo i może okazać się, że wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Nikt tak naprawdę nie wie. Jestem pewien, że Courtney Love również będzie nazywana morderczynią do końca swojego życia. Jedno albo drugie. Jak myślisz, co naprawdę się wydarzyło?

Co wydarzyło się w sprawie Cobaina?
Tak. Co o tym sądzisz? Myślisz, że zrobił to on sam, czy ktoś zupełnie inny?

Wierzę, że to mógł być spisek, który zawiązał się z pewnych przyczyn przeciwko Courtney Love, chociaż nie jestem do tego w pełni przekonany.
A teraz sprawa otworzyła się na nowo. Zobaczymy, co ujawni śledztwo. Kto wie?

Co chciałbyś przekazać, zaprezentować swoją kolekcją?
To pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy przekuwam swoje pomysły w coś o podłożu materialnym. Początkowo chciałem wyrazić manifest i przyciągnąć uwagę ludzi. Wiesz dobrze, jak działa efekt szoku. Żyjemy w społeczeństwie, w którym wszelkie informacje docierają do ciebie w mgnieniu oka, pokazują się na ekranie twojego telefonu. A ja chciałem wyrazić pewne stanowisko.

Jakie to było stanowisko?
Chcę oddać hołd ludziom, przy których się wychowałem. Wiele osób uważa, że to chore. Są jednak też ludzie uważający to za godne upamiętnienie. Napotykam dużo negatywnych opinii i tyle samo pozytywnych. I myślę sobie: to część mojego życia. To na tym wyrosłem. Po prostu metoda przekazu jest nieco inna. Jest pewien artysta, zapomniałem niestety jego imienia, który pisze nekrologi znanych żyjących osób. Jego prace znajdują się w prawie każdym dużym i uznanym muzeum na świecie. Rozumiesz… RIP Jeff Coons. RIP Kate Moss. Jakie jest jego przesłanie? To element zszokowania, ale też oddanie szacunku dla tych ludzi.

Nie jestem mroczną postacią. Chciałem zrobić trochę hałasu. I jednocześnie oddać hołd ludziom, dzięki którym jestem dziś taką osobą, jaką jestem.

Znajdźcie Ryana Bassila na Twitterze: @RyanBassil

Tłumaczenie Miłosz Karbowski