FYI.

This story is over 5 years old.

Recenzje

Joanna Szumacher & Paweł Cieślak - Kopyta zła

Album z pogranicza musicalu i słuchowiska utrzymanych w formie pastiszu - w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Czy to mogło się nie udać?

Rysunek Natalia Hołub

Słuchowisko w muzycznej odsłonie nie może być nudne. Nie powinno opierać się na monotonnych melodiach, na jednym obranym kursie. Z tego założenia wyszli sprawcy Kopyt Zła, czyli Joanna Szumacher i Paweł Cieślak, którzy nakładem Requiem Records wydali płytę o koniu, księciu Fryderyku i złu.

"Koń, jaki jest, każdy widzi" - można by było w skrócie podsumować Kopyta Zła, album dość specyficzny, o wyrafinowanym poczuciu humoru, zarówno w sferze tekstowej, jak i muzycznej; przede wszystkim album słuchowiskowy i konceptualny, z patronem w tle. Tym patronem jest Edgar Allan Poe, jeden z ważniejszych amerykańskich pisarzy, którzy w XIX wieku czerpali garściami i z romantyzmu, i wręcz z horroru. Surrealistyczne wizje, psychologiczne podejście do prezentowania swoich nowelowych bohaterów i w końcu umiejętność pisania wciągających powieści grozy sprawiły, że o pochodzącym z Bostonu autorze mówi się dziś jak o ojcu współczesnych kryminałów . Rzeczą bardzo ważną jest też literacki debiut Edgara, wydany w 1832 roku "Metzengerstein". W 2016 roku, ponad 184 lata później, łódzcy artyści zdecydowali się oprzeć temat swojego albumu właśnie na tej noweli.

Reklama

O czym był "Metzengerstein"? O złu, o walce, o zwaśnionych rodach Metzengersteinów i Berlifitzingów. O najgorszych przywarach, których synonimem w noweli Poego jest Fryderyk, ostatni przedstawiciel rodu Metzengersteinów. I o koniu, symbolu zła. O tym także są… Kopyta zła. Tekstem słuchowiska zajęła się Joanna Szumacher, artystka audiowizualna, producentka i kuratorka, w tym organizatorka łódzkiego cyklu "Byle do wiosny", którego pierwsza edycja odbyła się w 6. dzielnicy, druga zaś w Muzeum Sztuki (w Łodzi, rzecz jasna). Muzykę natomiast skomponował znany i rozchwytywany Paweł Cieślak, muzyk, producent, członek takich zespołów jak Blisko Pola, Tryp, 11 czy Almost Dead Celebrities, koncertowo wspierający także Little White Lies. Z takim podziałem ról Szumacher i Cieślak wdarli się do świata Fryderyka i Edgara Allana Poe, opowiadając tę smutną i mroczną historię na nowo, używając jednocześnie nowoczesnych środków przekazu.

Zdjęcie Robert Mainka

Tymi środkami będzie język, będzie też muzyka. Joanna Szumacher i Paweł Cieślak nie pozwalają się nudzić, często skacząc między gatunkami. Style zmieniają się jak w kalejdoskopie, to idąc w stronę digital hardcore'u spod znaku Atari Teenage Riot (krzykliwy śpiew Szumacher z przesterowanym głosem przypomina niemiecki skład z najlepszych lat), to zahaczając o musicalowo-popowe rejony w "Pierwszej pieśni konia". Metalowe zapędy Cieślaka i poetykę Blisko Pola stara się godzić "Ostatnia pieśń konia", w której to właśnie Paweł w pełni zabiera głos, w zwrotkach delikatnie płynąc po pełnych rozmarzenia i sennej atmosfery melodiach, by na wysokości refrenów podkręcić gitarowe piece i z falsetu zejść w semigrowl.

Piosenkowa część Kopyt Zła sprawia, że o tym wydawnictwie nie możemy mówić jedynie w kategoriach słuchowiska. To także płyta, która - właśnie przez utwory - przybiera formę musicalu, może i recitalu(?). Piosenki nadają ciekawej fabule (bo nowela Poego była - i nadal jest - ciekawa, a liryczne rozwiązania Szumacher odświeżają opowieść) zwiewnego charakteru, który rozrzedza to słuchowiskowe powietrze narracji. Ale Kopyta Zła to także właśnie opowiadanie w tej formie narratora i bohaterów. Bohaterem jest właściciel tytułowych kopyt, koń (w tej roli Paweł Cieślak i Joanna Szumacher), symbol zła, który w utworach zabiera głos i opowiada o swoich uczuciach oraz emocjach. Narrator (tylko Szumacher) z dystansem podchodzi do przedstawianych wydarzeń, odcinając się od historii konia i Fryderyka. A i język, nowoczesny, luźny, z odwołaniami do popkultury (Young and Restless), ubarwia opowieść, której wydźwięk nazbyt wesoły przecież nie jest. Ale słuchając Kopyt Zła, ciężko jest odczuć ten ciężar historii Poego. Wsłuchując się w partie konia, obraz losów zwierzęcia wyostrza się, ukazując prawdziwą tragedię, którą jeszcze w XIX wieku stworzył amerykański pisarz.

Dziś, w 2016 roku, polskie słuchowiska idą ramię w ramię z tymi pochodzącymi z lat sześćdziesiątych w wykonaniu Teatrzyku Zielone Oko (Program III Polskiego Radia). Potwierdzali to już Bartek Kujawski (Szczupak) i Kamil Szuszkiewicz (Robot Czarek), Kopyta Zła to kolejny dowód na literackie umiejętności rodzimych muzyków. A że Requiem Records w tym samym wydawniczym rzucie wypuściło Sowy Polski - podział gatunkowy, również słuchowisko, ale raczej edukacyjne i utrzymane w jednostajnym muzycznym schemacie, to chyba możemy mówić o czymś na podobieństwo mody lub też słuchowiskowej sceny? Nie? Cóż, a powinniśmy.