FYI.

This story is over 5 years old.

Przesłuchanie Noisey

10 szybkich pytań: Daniel Bloom

Autor świetnego albumu "Lovely Fear", producent Daniel Bloom, jest kolejnym gościem w naszym przesłuchaniu.

Daniel Bloom, wszystkie zdjęcia Magda Wunsche i Agnieszka Samsel

Pasją do muzyki zarazili mnie…
Tangerine Dream, Klaus Schulze, Lech Janerka, U2 oraz redaktorzy Jerzy Kordowicz, Tomasz Beksiński. Pamiętam jak w nocy słuchałem Trójki w latach osiemdziesiątych i nagrywałem na kasety płyty, które były wtedy emitowane w całości na antenie. Było to wtedy jedno z niewielu okien w Polsce na muzyczny świat.

Reklama

Pierwszy koncert, na którym byłeam, wspominam…
Był taki zespół w Kwidzynie w latach 80. - Co Za Zespół. Byli bardzo dobrzy. Pamiętam też jak Kombi przyjechali w 83. roku do kina Tęcza i nie udało mi się kupić biletu, miałem wtedy 12 lat. Spora grupa ludzi koczowała pod kinem, a za drzwiami koncert rozpoczął się na dobre. Ludzie zaczęli forsować drzwi i w końcu je wyważyli. Wpadłem do środka, wpadłem do środka, zobaczył mnie brat i zawołał do siebie. Pobiegłem do niego schowałem się pod fotel, bo ochrona wypraszała niechcianych gości. Mnie nie zauważyli (śmiech). Było to niezapomniane przeżycie i możliwość zobaczenia na żywo elektronicznej perkusji, syntezatorów, no i oczywiście posłuchania Kombi, a byli wtedy zupełnie innym zespołem.

W tworzeniu muzyki najpiękniejsze jest…
Niezmiennie od lat kreowanie brzmień na syntezatorach analogowych. Ta faza jest najbardziej budująca, skupienie na pojedynczym syntezatorze, poświęcenie mu czasu, podziwianie go zarówno pod względem brzmieniowym, ale także estetycznym. Samo komponowanie nie jest już tak przyjemne, bo wymaga zupełnie innej koncentracji, ale jak nuty zaczynają ze sobą dobrze współpracować i udaje mi się odnaleźć to czego szukam, to uczucie jest nieporównywalne z niczym innym. To jest ładunek, który daje energię na bardzo bardzo długo.

Za to niemiłosernie wkurzające jest…
Kiedy nie mogę się skoncentrować, bo różne sytuacje mnie rozpraszają. To jak milion kostek domina, które muszę delikatnie ustawić koło siebie. Często jeden głupi ruch i są gruzy i muszę od nowa powoli budować kolejną konstrukcję. Jestem podatny na rozstrojenie jak stary fortepian.

Reklama

Muzyki najczęściej słucham w…
W studiu u siebie i w samochodzie. Nie ma dnia bez muzyki. Bardzo głośno.

Wpadka podczas pracy w studiu, do której zawsze wracam z uśmiechem…
Pamiętam jak mi zalało mieszkanie, po tym jak ktoś zapomniał zakręcić wodę w kranie w łazience obok studia. Zaprosiłem tego wieczora kilka osób na jam session. Graliśmy sobie beztrosko, a woda w tym czasie wylewała się na korytarz chyba przez godzinę. Pierwsza osoba, która wyszła ze studia stanęła po kostki w wodzie, no i zaczęła się akcja . Rano parkiet nie był już parkietem, tylko kupą deseczek.

I wtopa podczas występu na żywo, po której chciałam zapaść się pod ziemię…
Hmmm, wpadki i wtopy to element grania na żywo. To takie momenty, kiedy rzeczywiście czujesz "tu i teraz" (śmiech). Pamiętam swój kiks podczas koncertu na Offensywie de Lux w Trójce. Ostatni utwór i gość Leszek Możdżer, graliśmy suitę "Ten czas", no i zagrałem nie ten akord co trzeba i poczułem wtedy coś, co Lamowie osiągają po godzinach medytacji.

Fragment recenzji mojej płyty, który na długo utkwił mi w pamięci i z którym kompletnie się nie zgadzam…
Hahaha, pamiętam jedną z pierwszych recenzji soundtracku do filmu "Tulipany". Zaprosiłem wtedy do współpracy Leszka Możdżera i jego trio. Jakiś facet napisał wtedy, że Leszek może zagrać nawet książkę telefoniczną i będzie dobrze (śmiech).

Muzyka pozwala lepiej zrozumieć świat czy to świat pozwala lepiej zrozumieć muzykę…
Pierwsza opcja jest mi bliższa, ale i tak chodzi o to żeby muzyka miała docierała maksymalnie subiektywnie do człowieka. Nie ma jednego świata, każdy człowiek ma swój własny i im bardziej ktoś jest otwarty, usatysfakcjonowany i szczęśliwy, to cały świat jest też taki. Kiedy czuję się zakochany w muzyce, to wszystko jest oczywiste i naturalne. U mnie ma to bezpośrednie znaczenie, bo odbieram rzeczywistość w dużej mierze poprzez dźwięki. Dzięki muzyce żyję z ludźmi, z którymi się dobrze czuję i wciąż poznaję nowych. Muzyka mnie odciągnęła od archeologii i muzyka sprawia, że czas nie ma znaczenia, no i dzięki muzyce czuję się szczęśliwym człowiekiem, no i co za tym idzie moja planeta to szczęśliwa planeta.

Daniel Bloom - od 20 lat tworzy muzykę elektroniczną do filmów fabularnych, dokumentalnych i spektakli teatralnych. Uznanie przyniosły mu ścieżki dźwiękowe do filmów Jacka Borcucha "Wszystko co kocham", "Nieulotnych", przy których współpracował z Leszkiem Możdżerem i przede wszystkim nominowana do Orłów muzyka do "Tulipanów". W połowie października 2015 roku ukazał się jego pierwszy album producencki "Lovely Fear".