Trzeźwość na muzycznym festiwalu to żadna rewolucja. Wiele osób uważa coś takiego za normę. Ja jednak nigdy się do nich nie zaliczałam. Na każdy weekend mówiłam „Fest-i-Wal”, bo oznaczało to, że się fest nawalę, więc perspektywa zabawy na trzeźwo była dla mnie równie pociągająca, co wieczór spędzony na wysokich szpilkach w klubie, gdzie DJ puszcza Eska Top 20, a barman polewa modżajto. Gdy wychodziłam na miasto, mój mały palec nierzadko lądował w różnych tajemniczych proszkach na długo, zanim jeszcze igła dotknęła winylu.
Reklama
Jednakże jakiś czas temu wskutek niefortunnego spotkania z organami ścigania, nie miałam wyboru i wyeliminowałam wszelki kontakt z nielegalnymi substancjami. Festiwale, koncerty, rodzinne spotkania itp. — wszystko to bez miligrama środków odurzających. Choć idea trzeźwości na festiwalu muzycznym wydawała mi się przytłaczająca, alternatywa przedstawiała się jeszcze gorzej.
Koniec końców doświadczenie nie okazało się zupełnie przykre, choć z całą pewnością pojawiły się momenty niewygody i frustracji. Uzbierało mi się też kilka niespodziewanych życiowych lekcji, w większości pozytywnych. Oto czego się dowiedziałam podczas mojego trzeźwego festiwalu:Może to zabrzmi niemądrze, ale naprawdę martwiłam się, że nie będę umieć cieszyć się muzyką bez jakiejś wybuchowej mieszanki krążącej w moich żyłach. Byłam mile zaskoczona, gdy okazało się, że prawda wygląda zupełnie inaczej. Jeśli już, miło było wiedzieć, że muzyka wywoływała we mnie szczere, niczym nieskażone wzruszenie. Z drugiej strony, sety pozostawiające nieco do życzenia nie miały za czym ukryć swoich niedociągnięć.Moje deklaracje trzeźwości przeważnie spotykały się ze słowami zachęty, a czasem nawet z butelką wody albo puszką gazowanego napoju. Moi kumple zrobili wszystko, żeby nie rzucać mi się w oczy ze swoimi nadprogramowymi zajęciami i cały czas mnie dopingowali. Oczywiście zdarzyło się paru godnych pożałowania osobników, którzy dawali mi do zrozumienia, że życie przepływa mi przez palce, bo nie mogę się z nimi nafurać, ale oczywiście tacy ludzie to nie prawdziwi przyjaciele, warci mego czasu i troski.
Dobra muzyka nie potrzebuje żadnego wspomagania
Ogólnie rzecz biorąc, ludzie są pomocni
Reklama
Wszyscy i tak będą zakładać, że jesteś na haju
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”
Noce nie są tak upojne
Staniesz na wysokości zadania
Adrenalina i kofeina potrafią działać cuda
Reklama
Wyjdzie ci to na dobre
Więcej na VICE: